AGATA I NED – ŚLUB W PLENERZE

AGATA I NED - ŚLUB W PLENERZE

Wyzwanie od samego początku?

Tak się złożyło, że (akurat) byłem w trasie. 

Nie pamiętam już gdzie dokładnie. Ale to był środek Niemiec. 

Kilka tygodni wcześniej miałem krótką rozmowę wstępną z siostrą Agaty. To ona poleciła mnie Młodym. 

I zadzwonili do mnie. W najmniej spodziewanym momencie. 

Omawialiśmy szczegóły a mi zrywało zasięg.

Ale było warto. Niżej napisałem Ci, dlaczego.

Mocny zagraniczny vibe 

Uwielbiam wesela zagraniczne. To zawsze coś nowego i ciekawego.

Mała nutka niepewności. 

Do tego dochodzą lekkie bariery kulturowe i językowe.

U Agaty i Neda też tak było. On – Anglik. Ona – Polka.

Wesele polsko-angielskie. Wesele – wyzwanie.

Ale ślub plenerowy, w altance. Mega klimatycznie i wiem, że jeszcze długo będę to pamiętał. 

Moim zdaniem cudo, ale sprawdź sam. Zdjęcia masz poniżej.

On mi zaufał 

Nie często się zdarza, żebym fotografował na ślubie i weselu innego fotografa.

Tutaj tak wyszło. Pan Młody z pasji jest fotografem. I robi to na całkiem niezłym poziomie. W międzyczasie okazało się, że mamy takie same plecaki fotograficzne.

Ned dał mi wolną rękę i totalnie zaakceptował moje podejście do zdjęć. To dało mi dodatkowego kopa motywacji. 

Chciałem, żeby Ned w trakcie wesela dobrze się bawił i nie myślał o zdjęciach.

Mam nadzieję, że mi się udało.

DJ’a lekko zamurowało 

Generalnie Anglicy podchodzą do wesel baaaardzo spokojnie… To bardziej forma uroczystego obiadu niż imprezy do białego rana.

Tu nie chodzi o to, że się nie bawią. Po prostu jest inaczej. Na parkiecie mniej tańczących. Jeśli już to z alkoholem w ręku. Dla Polaka coś dziwnego.

Czasami trochę ciszej. Może trochę inna muzyka.

Serio. Byłem na kilku takich weselach i wiem, co mówię 🙂

Ale goście Agaty i Neda? Nie tańczyli. 

Oni D-O-M-I-N-O-W-A-L-I na parkiecie. 

No i tata Pana Młodego bawił się wyśmienicie.

Człowiek od muzyki totalnie się tego nie spodziewał. Ale przynajmniej, miło się zaskoczył. 

Ja też. 

Z tego jasno wynika, że “wyjątek potwierdza regułę”.

Kropka nad i 

To nie było zwyczajne wesele. Wszystko elegancko dopełnił pluszowy Ned (prezent od Gościa). 

Wesela międzynarodowe zawsze są dla mnie lekkim wyzwaniem. To po prostu coś, co wymaga innego podejścia. 

Ale właśnie takie wyzwania lubię 😎

Koniecznie daj mi znać, co sądzisz o tej historii. I zdjęciach oczywiście!

Podi

P.S Jeśli znasz kogoś, kto potrzebuje fotografa lub sam/sama się za kimś takim rozglądasz, zadzwoń do mnie lub po prostu napisz mi maila.

Od zawsze ścigam światło, ono zmienia zwykłość w magię... ~ Podi